Jedno słowo, które dużo znaczy. Dosłownie - pogrzebany łosoś. Niegdyś, przygotowywany przez rybaków. Solony i poddawany fermentacji w piasku obmywanym przez fale . Obecnie, marynowany w soli, cukrze i koperku. W ciągu kilku dni "grzebania" surowa ryba przechodzi niesamowitą metamorfozę, stając się nieco podobno do łososia wędzonego na zimo. Jej smak jest jednak dużo bogatszy. Nie wspomnę już o oszałamiającym kolorze, jeśli do marynowania użyjemy buraków. I w końcu gravlax to przystawka. Bardzo wyrafinowana w swej prostocie.
- filet łososia ze skórą (kluczowe jest, aby ryba była świeża (!); ilość zależy oczywiście od zapotrzebowania, ale nie mniej niż 500 g)
- sól morska gruboziarnista 2-3 łyżki
- cukier brązowy 2 łyżki
- 1 burak ćwikłowy
-1 cytryna
- pęczek koperku
- dobrej jakości alkohol wysokoprocentowy (wódka, gin, whiskey) do skropienia
Filet myjemy i dokładnie osuszamy. Układamy w naczyniu do marynowania skórą do dołu. Dokładnie pokrywamy go i nacieramy solą i cukrem, a następnie skrapiamy alkoholem. Ścieramy skórkę z cytryny i nacieramy łososia. Na koniec układamy warstwę startego na grubych oczkach buraka oraz koper (można go pokroić, ale ja go daje w całości). Zawijamy łososia razem z naczyniem w folię i porządnie obciążamy tak, aby folia docisnęła dodatki do filetu, które mają wniknąć głębiej w rybę. Gwarantuje nam to dobry smak i wygląd potrawy. Łososia wkładamy do lodówki na 2-3 dni. Codziennie zaglądamy do niego, osuszając ręcznikiem sok, który zbiera się na dnie naczynia. Przed spożyciem oczyszczamy łososia z dodatków i kroimy w cienkie plastry. Bardzo dobrze smakuje podany po prostu na żytnim pieczywie. Dodatkowo można podać go z sosem musztardowym, winegretem, kaparami lub po prostu skropionego cytryna. W zależności od indywidualnych upodobań. Ważne, aby nie przytłoczyć doskonałego smaku gravlaxa.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz